Ostatnimi czasy modnym jest wśród tak zwanych Internetowych guru finansowych propagowanie wydawania jak najmniejszej liczby pieniędzy, a jak największego ich oszczędzania – przy, oczywiście, jednoczesnym inwestowaniu tychże środków. Propagują oni jeszcze jedno: karta kredytowa, mówią, powinna być przez was pocięta na kawałki.
Zapomnijcie, że ją macie! Zróbcie, jak w amerykańskich serialach, pozbądźcie się iluzji pieniędzy, a przy tym długów, uwolnijcie się, wołają. I niby jest w tym dużo racji, ale co z sytuacjami, kiedy płatność nią tak bardzo ułatwia życia. Często naprawdę przydaje się taka karta. Kredytowa ułatwia zakup biletów lotniczych, rezerwację noclegów w hotelach, wypożyczenie sprzętu za kaucją – w tym auta za granicą. Czy pozbywając się jej i operując jedynie gotówką nie skazujemy siebie na więcej trudności, stresów, kombinowania i… wydatków? To przecież tylko karta. Kredytowa nie oznacza zadłużająca nas – sama tego nie robi, robi to jej właściciel. Więc może lepiej zmienić to, co mamy w głowie, a nie to, co w portfelu?
Najnowsze komentarze